Dzień 3

Jestem uratowany, dostanę normalny chleb!!! Dzisiaj zostałem zaproszony na kolację do Tomka W. (zmieniłem bo Moje dziewczyny powiedziały że ochrona danych osobowych), super mnie ugościł, bardzo fajnie sobie żyją z całą Rodzinką w Korei. Iwona, Tomka żona obiecała mi, że upiecze dla mnie normalny chleb. Sami zderzyli się z tym problemem mieszkając od 3 lat w Korei i maja maszynę do robienia chleba. Przesympatycznie spędziłem popołudnie i wieczór. Iwona z Tomkiem, super, myślę że bardzo miło jest jeśli w obcym miejscu ktoś tak cię przyjmię jak rodzinę. Celowo użyłem słowa rodzina, bo jak się zgadaliśmy to okazało się, że ich bardzo bliscy Przyjaciele, którzy mieszkaja również w Korei, a kiedyś jak oni przyjechali w nieznane miejsce, podobnie się nimi zaopiekowali nazywają się Bałdyga, a Moja Ola jest z domu Bałdyga!!!

Pierwszy dzień pracy minął generalnie na sprawach organizacyjnych, typu miejsce w biurze, wszelkie podłączenia, przepustki, telefon służbowy, itp trochę trochę zapoznałem sie z dokumentacją jednego ze statków i pogadałem z ludzmi. Na razie nie przepracowałem się  ;), ale dopiero jutro rano będę miał wymagany kurs stoczniowego  BHP i to jest prepustką do jakiejkolwiek działalności jako inspektor. Kurs rano o 8.00.

W pracy wszyscy mili i sympatyczni, w jednym „boksie” jestem z Duńczykiem Koreańczykiem i Tomkiem, bardzo sympatyczni wszyscy. Pozostałych Kimów, Lee, Sun itp. ciężko spamiętać i rozróżnić 🙂 . Bardzo przyjazny jest mój koreański kolega z biurka obok Park, Jin Cheol (oczywiście nie spamiętałbym tego imienia i nazwiska ale wysłał do mie maila więc wiem 🙂 ), mówię na niego „DrzejSi„, chyba ma świadomość, że nam nie jest łatwo ich spamiętać i sam mówi aby tak się do niego zwracać 🙂 . Fajny gość, jest pasjonatem Triathlonu, sam wielokrotnie taki ukończył zarówno w wersjach krótszych (olimpijskich), połowę IronMana jak również ukończył pełnego IronMana !!! Bardzo inspirujący człowiek, a dodatkowo poprosiłęm o wprowadzenie do języka koreańskiego i po pierwszej lekcji poniżej moje imię po koreańsku:

piotr

Sam język ponoć nie jest trudny, wg DrzejSi w 2 tygodnie !!!! można nauczyć się przeczytać wszystkie koreańskie napisy, oczywiście bez zrozumienia po prostu ich brzmienie/wymowa. W koreańskim inaczej niż w chińskim są litery, które łączy się w bardziej skomplikowane znaki jednak nie ma całego zestawu symboli specificznego dla jednego wyrazu, w skrócie podobnie jak u nas słowa składają sie z liter, tyle że dla nas trochę dziwnych.

A jeszcze jedno dostałem samochód służbowy więc jutro duże wyzwanie dotrzeć do stoczni nawigowany przez „krzaczki” na ulicach, może chociaż będzie słońce kierunek wskazywać 🙂 . To moje nowe auto, całkiem niezła fura, na automacie :), żeby chociaż informacje drogowe były wszędzie dwujęzyczne 🙁 byłoby mi łatwiej, ale po paru lekcjach koreańskiego może chociaż znaki przeczytam 🙂 .

 

DSC_0296 (Medium)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.