Dzień 2

Właśnie mija mój drugi pełny dzień pobytu w Korei. Jutro już zaczynam normalny dzień pracy bo jak wiecie rozpoczynałem od „weekendowej aklimatyzacji”. Dzisiaj jestem skatowany po 3 godzinach grania w piłkę !!! Trochę to śmiesznie zabrzmi ale nawet jeszcze nie byłem w pracy, a kilka meczyków rozegrałem. Tak nie pomyliłem się kilka spotkań, bo graliśmy z drużyną młodych koreańczyków i chyba chcieli nas wykończyć, może u nich tyle się gra. Ja miałem już dosyć. Graliśmy 3 mecze, każdy 2x20min i miałbyć jeszcze jeden, ale skończyło się jedynie na jednej połowce 20-sto minutowej. Przy czym w tej ostatniej części już wszyscy z mojej drużyny (foreigners) nie grali i dostaliśmy 6 koreańczyków w zamian. Sport jednak łączy ludzi 🙂 . Dla statystyków wyniki 1:1, 1:1, 3:1 (dla nas) i ta ostatnia niedokończona partia 0:2 dla koreańczyków (chociaż u nas to też ponad połowa drużyny była 🙂 ). Myślę, że Polska nie musi się mnie wstydzić za występ 🙂 (oby jutro w pracy było podobnie 🙁 ), a byłem jedyny z naszego kraju, zobaczymy, czy kadra w meczu ze Szkocją i Irlandią też stanie na wysokości zadania, choć pewnie nie dane mi będzie oglądać 🙁 .

Geneza mojej aktywności sportowej jest taka, że mając zapewne więcej czasu niż zazwyczaj w domu przeszukiwałem internet w nadziei na pomysły aby zagospodarować weekendy. Szczęśliwym trafem natknąłem się na taką stronkę https://www.facebook.com/groups/geojeinternationalfootballassociation/

a potem to już poszło sprawnie. Skontaktowałem sie mailowo prawie natychmiast dostałem odpowiedź, że jest miejsce w drużynie i śmiało mogę dołączyć 🙂 . Ciekawostka taka, że aby nawiązać kontak zostałem „fejsbukowcem” 🙂 przed czym się dotychczas starannie broniłem. Ale cóż zrobiłem to w dobrej sprawie 🙂 , muszę przyznać, że rzeczywiście komunikacja poprzez to „ignorowane przeze mnie dotychczas narzędzie” jest bardzo sprawna i pewnie dla takich „expatów” jak ja pomocna.

Trochę siara, bo mam tylko jedną znajomą Dominikę 🙂 .

W sprawach kulinarnych utwierdziłem się w przekonaniu, że jak sam nie ugotujesz to nie smakuje 🙁 . Zjadłem na obiad coś, co na pewno nie będzie gościć na moim stole już więcej 🙁 . To ponoć miało być gotowe danie na bazie makaronu (znowu ten makaron dla biegacza 🙂 ) i to w zasadzie tyle o obiedzie. Najlepsze w nim jest to, że go już nigdy nie będzie.

Zdjęć dzisiaj sam nie robiłem, ale przed meczem Koreańczycy robili pamiątkowe fotki, zobaczę może będą gdzieś osiągalne to podepnę.

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.