Ciąg dalszy: golabwkorei2.pisze.se

Ponieważ, mam informację, że jednak ktoś to czyta, wnioskuję, że na razie jest zjadliwe i nie zanudzam 🙂 . Nie ukrywam, że sprawia mi to przyjemność i jest formą, która pomaga na łagodniejsze zniesienie rozłąki. Oczywiścię tęsknie za Olą i Dziewczynkami i 19 grudnia jest u mnie w kalendarzu zaznaczony na czerwono 🙂 . Postaram się nie poddać i do końca kontynuować mojego bloga. Oczywiście, żeby nie było monotonnie, to będę myślał nad sposobami, jak uatrakcyjnić treść, bo ile można czytać opisów dnia podobnego jeden do drugiego 🙁 . Ale do rzeczy, ponieważ ilość miejsca na jeden blog jest ograniczona, a jak pisałem nie pozostaje mi nic innego jak kontyuować, to od dzisiaj (u mnie jest rano więc nowe wiadomości z Korei muszą poczekać do wieczora 🙂 ) zapraszam na nową stronkę:

golabwkorei2.pisze.se

Jeśli gdzieś są błędy ortograficzne, czy stylistyczne to przepraszam, staram się poprawiać jak sam znajdę albo ktoś podpowie 🙂 .

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Możliwość komentowania Ciąg dalszy: golabwkorei2.pisze.se została wyłączona

Dzień 8

Jedliście kiedyś coś takiego :

20151010_113826 (Large)

jeśli nie, nie macie czego żałować 🙂 . Celem naszej dzisiejszej wycieczki był ogród botaniczny na wyspie Oedo. Po drodze mieliśmy przystanek na „brunch” i takie typowo koreańskie jedzenie miałem spróbować …. i spróbowałem. Tutaj zrobiłem fotki już częściowo pustych półmisków, bo nie pomyślałem na początku, żeby zamieścić zdjęcia jedzenia 🙁 . Tak więc z pustym żołądkiem udałem się w dalszą podróż (na szczęście zjadłem normalne śniadanie).

Jeszcze na miejscu, gdzie był ten przystanek, uwieczniliśmy piękne krajobrazy:

20151010_103714 (Large)20151010_103438 (Large)

Skłąd wycieczki to, dwie nowe koreańskie koleżanki (jedna to „przyjaciółka” Grzegorza, a druga to jej koleżanka dla towarzystwa, typowo koreańskie imiona „Sophie” i „Daisy” 🙂 ).

Wycieczka bardzo udana, mała niedogodność to jednak korki w jakich przyszło nam podróżować. Niestety jest „długi weekend” i tłok we wszystkich turystycznych miejscach. Pozostało więc się pogodzić z faktem, że nasza przejażdżka samochodowa wydłużyła się o ok. 2 godziny 🙁 . Ale udało się szczęśliwie dotrzeć do miejsca skąd odpływał statek na naszą docelową wyspę z ogrodem botanicznym. Trasa wycieczkowa statku obejmowała również opłynięcie innej niezamieszkanej, skalistej wyspy. Piękne widoki mogą zapierać dech w piersiach, a dodatkowo pogoda, jakby specjalnie na tego typu podróże. Dodatkową atrakcją, dla mnie przynajmniej, był Kapitan statku, któremu usta się nie zamykały i cały czas opowiadał (oczywiście po koreańsku) co widzimy (tak myślę, że to o tym mówił, chociaż równie dobrze mógł czytać książkę telefoniczną 🙂 ). Zabawne na prawdę było to, bo myślę, że on znał na pamięć tekst i gadał coś jak katarynaka, w takim specyficznym tempie i z określona intonacją 🙂 Coś, co jakby zamknąć oczy, przypominało mi, dzwięk jadącego pociągu po szynach, gdy słychać rytmiczne, monotonne urzerzenia na łączeniu torów, wiem, że ciężko opisać głos ale próbowałem 🙂 . Zdjęcia skałek na pewno nie oddają w pełni widoków, ale tak to wyglądało:

20151010_150645 (Large)  20151010_151344 (Large) 20151010_151155 (Large)20151010_150442 (Large)

Potem była wyspa z ogrodem botanicznym, piękna ale ludzi ba wyspie było napewno więcej niż wszystkich gatunków roślin 🙂 :

20151010_155936 (Large) 20151010_160129 (Large)

20151010_161426 (Large)20151010_161111 (Large)

20151010_161740 (Large)  20151010_162400 (Large) 20151010_162508 (Large) 20151010_163200 (Large)

A to ponoć Koliber (ten po lewej, bo po prawej to „Gołąb” 🙂 )

20151010_160807_2 (Large)20151010_162611 (Large)

Powrót z wycieczki już po zmroku i pierwszy raz widziałem deszcz tutaj. Na szczęście nie zmoczyło nas zdążyliśmy do samochodu jedynie oberwanie chmury złapało nas po drodze. Głodni (przynajmniej ja 🙂 ) skierowaliśmy się do rekomendowanej (tym razem przez Grzegorza, a nie nasz koreańskie koleżanki) restauracji Uzbeckiej. To muszę przyznać był strzał w 10!!!! Jedzenie bardzo dobre, trochę jak nasze swojskie smaki (nawet mają kapustę kiszoną, trochę grubiej krojoną, ale smak bardzo podobny i serwowana jako przystawka). Mięsa jakie zamówiliśmy to była jagnięcina w różnych potrawach, wyśmienicie przyrządzona, delikatnie rozpływająca się w ustach. Te uzbeckie klimaty spowodowały, że poczułem się trochę jak w domu 🙂 . I jedynie teraz, pisząc bloga, uzmysłowiłem sobie, jak długo mi jeszcze zostało o „o ryżu i wodzie” 🙁 . Trochę skojarzenia mam z programem „we do” jaki mamy w DNV. Myślę tutaj o dojeździe na rowerze do pracy. Zwykle jak zaznaczamy w kalendarzu dni, kiedy jeżdzimy rowerem to, później sprawdzamy, ile już za nami i ile zostało. Jeśli w kalendarzu „we do” mam 8 dni, to do wyjeżdżenia pozostaje mi 30 i to jest cholernie długooooo. Tu „wyjeździłem” 8 i zostało mi 70 🙁 . Oczywiście rower bardzo lubię, ale wiem czy wyobrażałbym sobie 70  dni w siodełku rowerowym. Chyba czas się zaprzyjaźnić z Uzbekami 🙂 . Do jutra.

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Możliwość komentowania Dzień 8 została wyłączona

Dzień 7

Jak myślicie, czy duży wpływ na nasze osądy, sposób patrzenia na śwait mają obecne w naszym życiu skojarzenia, uprzedzenia ? Myślę tutaj o stereotypach typu, że „każdy pijak to złodziej”, „Polak i Rosjanin musi pić wódkę”, „ktoś z Południowej Afryki musi mieć ciemną skórę”, „a ludzie z północy, np. Bergen w Norwegii muszą być ponurzy”. Tak mnie wzięło na myślenie, ale głównym powodem jest to aby nie zanudzić Was monotonią mojego bloga. Taki temat przyszedł mi do głowy, bo właśnie będąc w kraju gdzie spotykam się z naprawdę ludzmi z różnych części świata i utwierdzam się w przekonaniu, że każdy stereotyp jest krzywdzący. Na pewno na podstawie 2 moich nowych kolegów z Bergen w Norwegii, nie śmiałbym postawić tezy, że osoby z miejsca gdzie ponoć większość część roku pada deszcz muszą być smutne i depresyjne. Z całą pewnością Daniel z Republiki Południowej Afryki nie jest czarnoskóry, a ja Polak oczywiścię lubię od czasu do czasu, jak pewnie każdy napić się drinka, ale nie „chleję wódki” 🙂 . Cieszę się, że nowe pokolenie ma ogromne możliwości podróżowania i poznawania świata, co z całą pewnością kompletnie zmieni ich świadomość i mam nadzieję nie pozwoli na jakiekolwiek uprzedzenia.

Tak mie wzięło na początek na „filozofię” 🙂 , a teraz sprawy codzienne. Wycieczka dookoła południowej części wyspy udała się, dla ułatwienia na mapie poniżej to trasa od Okpo-2-dong, poprzez Majeon-dong, Gujora Beach, Hagding Black Pearl Pebble Beach, Yeocha Pebble Beach, Dongbu-myeon i powrót do Okpo).

20151009_175346 (Large)

Pojechaliśmy w 3, Nicholas, Christian i ja. Pogoda super ok 25 stopni i słońce. Większość to była wycieczka samochodowa poza jednym dłuższym spacerem (ok 2-3 km). Jak widać na zdjęciach to spacer tutaj wiąże się ze sporym wysiłkiem, bo teren górzysty. Wypróbowałem też jedzenia z ulicy, to była kiełbaska na patyku zawinięta w cieście pieczona w oleju, ale oczywiście kupując to nie miałem zielonego pojęcia co to będzie 🙂 . Przekąska ok, Jutro druga część zwiedzania wyspy, tym razem z Grześkiem i jego przyjaciółką.

20151009_145754 (Large) 20151009_121139 (Large)20151009_150619 (Large)20151009_145709 (Large)20151009_115943 (Large)20151009_120313 (Large)20151009_135702 (Large) 20151009_140914 (Large) 20151009_115213 (Large) 20151009_131403 (Large) 20151009_150602 (Large)  20151009_150721 (Large)

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Możliwość komentowania Dzień 7 została wyłączona

Dzień 6

Praca wypełnia mi znaczną część dnia. Stres związany z nowym miejscem powoli mnie opuszcza. Nie znaczy to, że jest łatwo, ale udaję mi się na razie zagosporarować tutaj na miejscu w taki sposób, aby możliwie najwięcej skorzystać zawodowo, a jednocześnie nawiązać nowe znajomości pozwalającde na wypełnienie całego czau wolnego.Poniżej zamieściłem parę zdjęć ze stoczni, może nie są zbyt interesujące ale żadnych nowych z dnia dzisiajszego nie miałem 🙂 :

20151008_142217 (Large) 20151008_144303 (Large)

Dzisiaj jak pisałem wcześniej było zaległe spotkanie z Grzesiem. Ponieważ jak pisałem jutro jest dzień wolny w Korei to mam plan aby jutro wybrać się na wycieczkę. Jest nas mała grupka i stwierdziłem, że czemu nie wybrać się w grupie na wycieczkę. Z taką myślą połączyłem spotkanie z Grzesiem wspólnie z moimi nowymi kolegami i wspólnie zjedliśmy kolację ustalając plan na jutrzejszy wyjazd. Nie byliśmy w pełnym gronie bo 2 moich sąsiadów nie mogło do nas dołączyć i wybraliśmy się w czwórkę (wspólnie z Grzesiem) na jedzonko. Grzegorz zarekomendował nam miejsce, było bardzo przyzwoite i wydaje mi się tanie. Po drugim dniu jedzenia na mieście zaczynam się zastanawiać czy warto gotować (szczególnie że to nie jest moja najsilniejsza strona 🙂 ), bo różnica w cenie między produktami kupionymi w sklepie, a gotowym jedzeniem w pubie/restauracji (oczywiście na jakiejś luksusowej) nie jest duża. Dla statystyków cały obiad (danie główne, do którego dodatkową podają zakąski, dostaliśmy też rosołek do popicia + piwko) koszkowało w przeliczeniu na polskie ok 30PLN. Grzesiek śpieszył się bo miał dzisiaj umówione spotkanie na grę w brydża, a my w 3 jeszczę „zrobiliśmy” 1 piwko w innym miejscu. Umówieni jesteśmy na start ok 11 jutro na wycieczkę samochodową wzdłuż wybrzeża. Moje pierwotnie wspominane, wszelkie obawy dotyczące marudzenia, nie potwierdziły się 🙂 . Dodatkowo wiele cennych rad, z własnego 3-letniego doświadczenia życia w Korei przez Grzegorza, było dla nas cenne i jeśli będzie nam Grzesiek towarzyszył w jutrzejszej wycieczce ,to może być dla nas dużym wsparciem. Piszę jeśli, bo nie wiadomo czy dołączy do nas ma dać znać jutro.

Niezależnie od tej jutrzejszej trasy, mam już zaplanowaną wycieczkę na sobotę. Tym razem to nie moja inicjatywa, ale właśnie Grzegorza. Trochę mnie zaskoczył, ale zaplanował wycieczkę na jakąś sąsiednią wyspę, gdzie jest bardzo znany ogród botaniczny. Co prawda nie wiedziałęm o tym wcześniej (bo wstępnie planowaliśmy jechaś wspólnie z sąsiadami na „Octoberfest w Korei”), ale nie mogłem odmówić, bo Grzesiek kupił już bilety dla mnie i wszystko zaplanował (bilet wstępu do ogrodu, łódka w tą i z powrotem 🙂 ). W sumie to bardzo miło z jego strony. Mamy jechać w sobotę na cały dzień, dodatkowo wspólnie z jego koreańską przyjaciółką. Jeszcze w sprawie tego „Octoberfest” to rzeczywiście jest tu niedaleko jakieś miasteczko niemieckie. gdzie cyklicznie taka impreza się odbywa. Znalazłem nawet ciekawą stronke z opisem tej (oraz innych ciekawych festiwali) w niedalekiej okolicy. Cóż może innym razem, dobrze jednak wiedzieć, że wiele się dzieje trzeba tylko poszukać. Poniżej ciekawy link opisujący te impre (z poprzedniego roku) :

https://roknrollradio.wordpress.com/2014/10/29/korean-long-weekend-1-jinju-lantern-festival-a-random-trip-to-sancheong-and-namhae-oktoberfest/

Tak więc zapowiada się ciekawy weekend. Dodatkowo zastanawiam się, czy z uwagi na fakt, że dzisiaj nasza Drużyna Narodowa gra ze Szkocją oraz wiedząc że startujemy dopiero ok 11 na wycieczkę, nie nastawić budzika na 3 w nocy (bo chyba gdzieć ok. tej godziny czasu koreańskiego będzie mecz) nie spróbować obejrzeć meczyk przz internet 🙂 . Tak z patriotycznego punktu widzenia 🙂 .

 

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Możliwość komentowania Dzień 6 została wyłączona

Dzień 5

Na razie bardzo ciepło, a wręcz powiedziałbym, że gorąco. Jeśli ktoś wybiera się do mnie w odwiedziny to ponoć październik jest najlepszym miesiącem w Korei 🙂 . Uzupełniając trochę wcześniejszych informacji marka zamochodu to Hyundai Avante. U nas chyba nie ma tego modelu ale jest bardzo podobny Accenta, oprócz automatycznej skrzyni ma na wyposażeniu skórzaną tapicerkę 🙂 , generalnie autko bardzo ok.

Jednak i dzisiaj zmiana planów, mam nowego kolegę biurko w biurko. Christian z Norwegi. Przyjechał, też jako osoba do wsparcia na takich samych warunkach jak ja. Co prawda On zostaje na 6 tygodni a później do końca roku ma podmienić go kolejna osoba z jego sekcji. Mieszka również w tym samym apartamentowcu co ja (jest nas więc już 5) i dzisiaj wieczorem idziemy wspólnie na jakieś piwko (to ta zmiana planu). Dobrze się złożyło, bo Grzesiek zadzwonił, że jakieś spotkanie mu się przeciąga i byłby dopiero ok. 21, więc odmówiłem nasze spotkanie i z sąsiadami idę na wspólne piwko. Christiana zabrałem po pracy do domu, ale zastanawiam się jak on da radę przetrwać, bo wyglądał raczej na zmęczonego podróżą (przyjechał wczoraj) i chyba podobnie jak ja na początku nie przestawił się na czas koreański. Chociaż mówił że w samolocie spał.

W pracy już powoli się rozkręca, dzisiaj było kilka inspekcji, jeszcze wspólnych ale zaczynam orientować się w topologii stoczni. Generalnie jest bardzo dobrze zorganizowana, jest transport wewnętrzny (kilka lini autobusowych) na mapie budynki są oznaczone symbolami. Żebyście mieli obraz skali, to po terenie stoczni kursuje 5 lini autobusowych 🙂 , oczywiście bezpłatnych, jest wewnętrzna policja, to jest po prostu miasteczko w mieście. Co do samych inspekcji to standard wykonania i przygotowanie do samej inspekcji jest bardzo dobry (czysto, zabezpieczenie typu barierki, drabiny itp.) jednak sam zakres inspekcji jakie na razie miałem zawiera bardzo niewilkie fragmenty, tak mi się przynajmniej wydaję. Ok, muszę się ubierać bo idziemy na piwko, ręsztę uzupełnie po powrocie.

Jestem z powrotem. Bardzo miło spędzony wieczór. Myślę, że dzieki sąsiedztwu będzie łątwiej przetrwać następne dni. Wszyscy bardzo fajni i na pewno nie są marudni i rozgoryczeni 🙂 , było wesoło i sympatycznie, pewnie będą regularne powtórki 🙂 .

20151007_204128 (Medium)20151007_204146 (Medium)

Najpierw było piwko w bubie, a póżnej jak widać na zdjęciach powyżej, koreański gril w restauracji. Muszę przyznać, że forma posiłu, który trzeba najpierw wspólnie przyrządzić jest bardzo fajna, pomocna we wzajemnej komunikacji 🙂 . I dla statystyków nie było jakoś strasznie drogo. Za super spędzony wieczór, 3-4 piwka, mięso + warzywka z grila, „szodżu”-lokalny alkohol, na głowę wyszło ok 60PLN.

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Możliwość komentowania Dzień 5 została wyłączona

Dzień 4

DSC_0301 (Medium) DSC_0303 (Medium)

Wg kolejności wydarzeń dzisiejszego dnia ten temat nie powinien być na początku, ale nie mogłem się powstrzymać 🙂 i powyżej możecie zobaczyć świeżo upieczony, chrupiący, pachnący …… chleb, po prostu chleb. W sumie biedni Ci Koreańczycy, takiego smaku nie znają 🙂

Zacząłem dzisiaj jak sądzę od zajęcia jakie będzie mi towarzyszyć przez najbliższy okres w pracy. Byłem na pierwszej inspekcji. Na razie miałem łagodny start, bo rozpocząłem od „inspekcji”, a w zasadzie „show” pod tytułem „steel cutting”. Nigdy na takiej ceremonii, z taką pompa nie byłem, były przemówienia, brawa, taki mały cyrk. Zdjęcie pamiątkowe poniżej 🙂 :

IMG_8820 (Medium)

Następna była też inspekcja ze wsparciem, wspólnie z kolegą Koreańczykiem.  Co prawda on też jest od 1 października w tej stoczni, ale trochę jemu raźniej się tu poruszać i zna koreański 🙂 . Na razie nie mam czasu na nudę.

Pierwotnie zaplanowałem na dzisiaj pierwsze zajęcia biegowe, ale jak to bywa plany są po to, by je zmianiać 🙂 . Znowu przez przypadek w biurze zgadałem się z nowymi kolegami i okazało się, że dzisiaj i zawsze we wtorki grają w piłke na małym boisku. Pomyślałem czemu nie, to też jednak ekwiwalent dla biegania, więc postanoweiłem, że do nich dołącze. Dalsza komunikacja mailowa pozwoliła poznać sąsiadów którzy mieszkaja drzwi w drzwi w moim budynku !!! 🙂 i oczywiście też grali w dzisiejszym futsalu :). Tak więc zgadaliśmy się mailowo i wspólnie jednym samochodem po pracy pojechaliśmy na boisko :). W sumie mieszka nas w tym budynku 4, Vegard z Norwegii, Daniel z RPA (ale jasnoskóry 🙂 ),  Nicholas (nie zapytałem skąd 🙁 ) i ja. Jechaliśmy w 3 bo Nicholas dotarł bezpośrednio po pracy. Nasza 4 + 2 Koreańczyków to była jedna drużyna. Po drugiej stronie nie mniejszy miks narodowościowy, ale nie wiem dokładnie kto i skąd. I niech ktoś spróbuje zaprzeczyć, że sport łączy ludzi.

Żeby nie było za mało do opowiedzenia to na boisku spotkałem Grzegorza T. (ochrona danych osobowych 🙂 ), którego znam z Polski, ale zagrał w przeciwnej drużynie 😉 . Dla statystyków wygraliśmy 4 bramkami 🙂 . Powrót do domu był wspólnie z Grzesiem, umówiliśmy się na jutro na wspólna kolację (chociaż wcześniej wstępnie z sąsiadami mieliśmy plan wyjść razem coś zjeść, ale partiotyzm zwyciężył 🙂 ). Nie wiem, tylko czy nie będę tego żałował, bo odniosłem wrażenie, że Grzesiu jest trochę marudą. Rozumiem, że może jakoś prywatne życie mu się nie ułożyło, ale sa na świecie na prawde większe tragedie 🙁 . Ale może mi się tylko tak wydawało, okaże sie jutro. Gorzej jeśli się nie mylę, bo Grzegorz jest sam tutaj i jak mówiłem, że planuję wycieczkę w weekend po okolicy, powiedział „przecież jestem tu sam mogę pojechać z tobą”, więc chętnie pojade razem, ale bez marudzenia 🙂 .

Wracając do domu podjechaliśmy jeszcze odebrać mój chleb, o którym juz było.

 

 

 

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Możliwość komentowania Dzień 4 została wyłączona

Dzień 3

Jestem uratowany, dostanę normalny chleb!!! Dzisiaj zostałem zaproszony na kolację do Tomka W. (zmieniłem bo Moje dziewczyny powiedziały że ochrona danych osobowych), super mnie ugościł, bardzo fajnie sobie żyją z całą Rodzinką w Korei. Iwona, Tomka żona obiecała mi, że upiecze dla mnie normalny chleb. Sami zderzyli się z tym problemem mieszkając od 3 lat w Korei i maja maszynę do robienia chleba. Przesympatycznie spędziłem popołudnie i wieczór. Iwona z Tomkiem, super, myślę że bardzo miło jest jeśli w obcym miejscu ktoś tak cię przyjmię jak rodzinę. Celowo użyłem słowa rodzina, bo jak się zgadaliśmy to okazało się, że ich bardzo bliscy Przyjaciele, którzy mieszkaja również w Korei, a kiedyś jak oni przyjechali w nieznane miejsce, podobnie się nimi zaopiekowali nazywają się Bałdyga, a Moja Ola jest z domu Bałdyga!!!

Pierwszy dzień pracy minął generalnie na sprawach organizacyjnych, typu miejsce w biurze, wszelkie podłączenia, przepustki, telefon służbowy, itp trochę trochę zapoznałem sie z dokumentacją jednego ze statków i pogadałem z ludzmi. Na razie nie przepracowałem się  ;), ale dopiero jutro rano będę miał wymagany kurs stoczniowego  BHP i to jest prepustką do jakiejkolwiek działalności jako inspektor. Kurs rano o 8.00.

W pracy wszyscy mili i sympatyczni, w jednym „boksie” jestem z Duńczykiem Koreańczykiem i Tomkiem, bardzo sympatyczni wszyscy. Pozostałych Kimów, Lee, Sun itp. ciężko spamiętać i rozróżnić 🙂 . Bardzo przyjazny jest mój koreański kolega z biurka obok Park, Jin Cheol (oczywiście nie spamiętałbym tego imienia i nazwiska ale wysłał do mie maila więc wiem 🙂 ), mówię na niego „DrzejSi„, chyba ma świadomość, że nam nie jest łatwo ich spamiętać i sam mówi aby tak się do niego zwracać 🙂 . Fajny gość, jest pasjonatem Triathlonu, sam wielokrotnie taki ukończył zarówno w wersjach krótszych (olimpijskich), połowę IronMana jak również ukończył pełnego IronMana !!! Bardzo inspirujący człowiek, a dodatkowo poprosiłęm o wprowadzenie do języka koreańskiego i po pierwszej lekcji poniżej moje imię po koreańsku:

piotr

Sam język ponoć nie jest trudny, wg DrzejSi w 2 tygodnie !!!! można nauczyć się przeczytać wszystkie koreańskie napisy, oczywiście bez zrozumienia po prostu ich brzmienie/wymowa. W koreańskim inaczej niż w chińskim są litery, które łączy się w bardziej skomplikowane znaki jednak nie ma całego zestawu symboli specificznego dla jednego wyrazu, w skrócie podobnie jak u nas słowa składają sie z liter, tyle że dla nas trochę dziwnych.

A jeszcze jedno dostałem samochód służbowy więc jutro duże wyzwanie dotrzeć do stoczni nawigowany przez „krzaczki” na ulicach, może chociaż będzie słońce kierunek wskazywać 🙂 . To moje nowe auto, całkiem niezła fura, na automacie :), żeby chociaż informacje drogowe były wszędzie dwujęzyczne 🙁 byłoby mi łatwiej, ale po paru lekcjach koreańskiego może chociaż znaki przeczytam 🙂 .

 

DSC_0296 (Medium)

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Możliwość komentowania Dzień 3 została wyłączona

Dzień 2

Właśnie mija mój drugi pełny dzień pobytu w Korei. Jutro już zaczynam normalny dzień pracy bo jak wiecie rozpoczynałem od „weekendowej aklimatyzacji”. Dzisiaj jestem skatowany po 3 godzinach grania w piłkę !!! Trochę to śmiesznie zabrzmi ale nawet jeszcze nie byłem w pracy, a kilka meczyków rozegrałem. Tak nie pomyliłem się kilka spotkań, bo graliśmy z drużyną młodych koreańczyków i chyba chcieli nas wykończyć, może u nich tyle się gra. Ja miałem już dosyć. Graliśmy 3 mecze, każdy 2x20min i miałbyć jeszcze jeden, ale skończyło się jedynie na jednej połowce 20-sto minutowej. Przy czym w tej ostatniej części już wszyscy z mojej drużyny (foreigners) nie grali i dostaliśmy 6 koreańczyków w zamian. Sport jednak łączy ludzi 🙂 . Dla statystyków wyniki 1:1, 1:1, 3:1 (dla nas) i ta ostatnia niedokończona partia 0:2 dla koreańczyków (chociaż u nas to też ponad połowa drużyny była 🙂 ). Myślę, że Polska nie musi się mnie wstydzić za występ 🙂 (oby jutro w pracy było podobnie 🙁 ), a byłem jedyny z naszego kraju, zobaczymy, czy kadra w meczu ze Szkocją i Irlandią też stanie na wysokości zadania, choć pewnie nie dane mi będzie oglądać 🙁 .

Geneza mojej aktywności sportowej jest taka, że mając zapewne więcej czasu niż zazwyczaj w domu przeszukiwałem internet w nadziei na pomysły aby zagospodarować weekendy. Szczęśliwym trafem natknąłem się na taką stronkę https://www.facebook.com/groups/geojeinternationalfootballassociation/

a potem to już poszło sprawnie. Skontaktowałem sie mailowo prawie natychmiast dostałem odpowiedź, że jest miejsce w drużynie i śmiało mogę dołączyć 🙂 . Ciekawostka taka, że aby nawiązać kontak zostałem „fejsbukowcem” 🙂 przed czym się dotychczas starannie broniłem. Ale cóż zrobiłem to w dobrej sprawie 🙂 , muszę przyznać, że rzeczywiście komunikacja poprzez to „ignorowane przeze mnie dotychczas narzędzie” jest bardzo sprawna i pewnie dla takich „expatów” jak ja pomocna.

Trochę siara, bo mam tylko jedną znajomą Dominikę 🙂 .

W sprawach kulinarnych utwierdziłem się w przekonaniu, że jak sam nie ugotujesz to nie smakuje 🙁 . Zjadłem na obiad coś, co na pewno nie będzie gościć na moim stole już więcej 🙁 . To ponoć miało być gotowe danie na bazie makaronu (znowu ten makaron dla biegacza 🙂 ) i to w zasadzie tyle o obiedzie. Najlepsze w nim jest to, że go już nigdy nie będzie.

Zdjęć dzisiaj sam nie robiłem, ale przed meczem Koreańczycy robili pamiątkowe fotki, zobaczę może będą gdzieś osiągalne to podepnę.

 

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Możliwość komentowania Dzień 2 została wyłączona

Dzień 1

Rozpoczynam swój pobyt prawie 3 miesięczny w Korei i postanowiłem, że będę prowadził krótką kronikę wydarzeń za pomoca bloga. Nie mam doświadczenia w takiej komunikacji, ale zobaczymy jak mi to się uda na koniec :(.

03/10/2015 to w zasadzie mój pierwszy pełny dzień tutaj, tzn w Okpo na wyspie Geoje w Korei Południowej.

Co prawda przyleciałem wczoraj po 19 godz. podróży więc w zasadzie dzień, który rozpocząłem od dotarcia do miejsca zamieszkania ok 16 można nie uwzględniać w statystykach :).

Wspomnienie z wczorajszego dnia: „Miałem wylądować i wylądowałem” i jestem już na miejscu. Wszystko w porządku i zgodnie z planem. Zmęczony podróżą, ale nie zamierzam się kłaść spać, aby łagodnie się przestawić na tutejszy czas. Dopiero się ulokowałem w mieszkaniu, zaraz szybka toaleta i muszę pójść po jakieś zakupy, coś zjeść i na miasto zapoznać się z okolicą. Pogoda piękna, jest na pewno ponad 20 stopni i błękitne niebo. Okolica jak jechałem samochodem, też wygląda bardzo ładnie. Zielono, słonecznie mam nadzieję, że tak będzie przez najbliższe 3 miesiące :). Wszyscy mili, wszędzie się kłaniają w pas (skąd wiedzieli że przyjeżdżam 🙂 ). Odnośnie komunikacji, mam wrażenie, że mimo iż mój angielski nie jest „doskonały”, to nie powinienem się wstydzić bo u nich chyba trochę słabiej niż u mnie, ale zobaczę jak wyjdę na miasto :). Mieszkanie bardzo czyste i ładne w bloku. Salon z kuchnia, łazienka, sypialnia i pralnia.

A dzisiaj: „Jet lag” trzyma mnie mocno. Mimo iż starałęm się przetrzymać do późna wczoraj zby nie spać, to obudziłem się dzisiaj o 12 :(. Jutro mam nadzieję, że już będzie normalnie. Późne śniadanko, skype do domu i naładowany energią wyruszyłem na miasto poznać okolicę. Miasteczko małe, ale dzisiaj odkryłem trochę ładniejszą część np. piękną spacerową trasę wzdłuż brzegu, poniżej pare fotek:

DSC_0273 (Large)DSC_0277 (Large)

DSC_0278 (Large)DSC_0276 (Large)DSC_0281 (Large)DSC_0289 (Large)

DSC_0287 (Large)Samo miasteczko raczej nie ma nic ciekawego. Jest tutaj jedna z większych stoczni DSME i myślę, że większość stanowią rodziny w których przyjanmiej ktoś pracuje w stoczni. Ciekawie wyglądało ok 17 jak wszyscy w takich samych mundurkach wracali z pracy :).

Przeszukując informacje na internecie znalazłem grupę grającą w piłkę w Okpo. Skontaktowałem się z nimi i jutro gram pierwszy meczyk :). Trzymajcie kciuki. Przeszedłem się na stadion gdzie będzie mecz (20min na piechotę ode mnie) i tak to wygląda:

DSC_0268 (Large)DSC_0265 (Large)

i jeszcze pare fotek z panoramą miasteczka:

DSC_0266 (Large)DSC_0269 (Large)DSC_0261 (Large)DSC_0272 (Large)

i na koniec mój pierwszy obiad ugotowany w Korei :). Spagetti bolonese, udało się kupić normalny makaron, sos pomidorowy do spagetti, dokupiłem trochę mięsa mielonego (było na półkach z wieprzowiną, ale z czego to jest zrobione, to z „krzaczków” na opakowaniu nie dojdziesz :). Było smaczne. Dodatkowo to może jest początek diety dla biegacza :). Wtajemniczeni wiedzą o czym piszę, co prawda na razie jest dieta dla biegacza ale treningu jeszcze nie było :(, zacznę od nowego tygodnia bo jutro mecz to pewnie nie dam rady.

DSC_0291 (Large)

jak zapewne sprawnym okiem wychwyciliście to do obiadu było piwko „Karpackie” :). Znalazłęm w sklepie, nie dość że było najtańsze 1600 Won, to polskie smaczne :):

DSC_0292 (Large) DSC_0293 (Large)

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Jeden komentarz