Dzień 8

Jedliście kiedyś coś takiego :

20151010_113826 (Large)

jeśli nie, nie macie czego żałować 🙂 . Celem naszej dzisiejszej wycieczki był ogród botaniczny na wyspie Oedo. Po drodze mieliśmy przystanek na „brunch” i takie typowo koreańskie jedzenie miałem spróbować …. i spróbowałem. Tutaj zrobiłem fotki już częściowo pustych półmisków, bo nie pomyślałem na początku, żeby zamieścić zdjęcia jedzenia 🙁 . Tak więc z pustym żołądkiem udałem się w dalszą podróż (na szczęście zjadłem normalne śniadanie).

Jeszcze na miejscu, gdzie był ten przystanek, uwieczniliśmy piękne krajobrazy:

20151010_103714 (Large)20151010_103438 (Large)

Skłąd wycieczki to, dwie nowe koreańskie koleżanki (jedna to „przyjaciółka” Grzegorza, a druga to jej koleżanka dla towarzystwa, typowo koreańskie imiona „Sophie” i „Daisy” 🙂 ).

Wycieczka bardzo udana, mała niedogodność to jednak korki w jakich przyszło nam podróżować. Niestety jest „długi weekend” i tłok we wszystkich turystycznych miejscach. Pozostało więc się pogodzić z faktem, że nasza przejażdżka samochodowa wydłużyła się o ok. 2 godziny 🙁 . Ale udało się szczęśliwie dotrzeć do miejsca skąd odpływał statek na naszą docelową wyspę z ogrodem botanicznym. Trasa wycieczkowa statku obejmowała również opłynięcie innej niezamieszkanej, skalistej wyspy. Piękne widoki mogą zapierać dech w piersiach, a dodatkowo pogoda, jakby specjalnie na tego typu podróże. Dodatkową atrakcją, dla mnie przynajmniej, był Kapitan statku, któremu usta się nie zamykały i cały czas opowiadał (oczywiście po koreańsku) co widzimy (tak myślę, że to o tym mówił, chociaż równie dobrze mógł czytać książkę telefoniczną 🙂 ). Zabawne na prawdę było to, bo myślę, że on znał na pamięć tekst i gadał coś jak katarynaka, w takim specyficznym tempie i z określona intonacją 🙂 Coś, co jakby zamknąć oczy, przypominało mi, dzwięk jadącego pociągu po szynach, gdy słychać rytmiczne, monotonne urzerzenia na łączeniu torów, wiem, że ciężko opisać głos ale próbowałem 🙂 . Zdjęcia skałek na pewno nie oddają w pełni widoków, ale tak to wyglądało:

20151010_150645 (Large)  20151010_151344 (Large) 20151010_151155 (Large)20151010_150442 (Large)

Potem była wyspa z ogrodem botanicznym, piękna ale ludzi ba wyspie było napewno więcej niż wszystkich gatunków roślin 🙂 :

20151010_155936 (Large) 20151010_160129 (Large)

20151010_161426 (Large)20151010_161111 (Large)

20151010_161740 (Large)  20151010_162400 (Large) 20151010_162508 (Large) 20151010_163200 (Large)

A to ponoć Koliber (ten po lewej, bo po prawej to „Gołąb” 🙂 )

20151010_160807_2 (Large)20151010_162611 (Large)

Powrót z wycieczki już po zmroku i pierwszy raz widziałem deszcz tutaj. Na szczęście nie zmoczyło nas zdążyliśmy do samochodu jedynie oberwanie chmury złapało nas po drodze. Głodni (przynajmniej ja 🙂 ) skierowaliśmy się do rekomendowanej (tym razem przez Grzegorza, a nie nasz koreańskie koleżanki) restauracji Uzbeckiej. To muszę przyznać był strzał w 10!!!! Jedzenie bardzo dobre, trochę jak nasze swojskie smaki (nawet mają kapustę kiszoną, trochę grubiej krojoną, ale smak bardzo podobny i serwowana jako przystawka). Mięsa jakie zamówiliśmy to była jagnięcina w różnych potrawach, wyśmienicie przyrządzona, delikatnie rozpływająca się w ustach. Te uzbeckie klimaty spowodowały, że poczułem się trochę jak w domu 🙂 . I jedynie teraz, pisząc bloga, uzmysłowiłem sobie, jak długo mi jeszcze zostało o „o ryżu i wodzie” 🙁 . Trochę skojarzenia mam z programem „we do” jaki mamy w DNV. Myślę tutaj o dojeździe na rowerze do pracy. Zwykle jak zaznaczamy w kalendarzu dni, kiedy jeżdzimy rowerem to, później sprawdzamy, ile już za nami i ile zostało. Jeśli w kalendarzu „we do” mam 8 dni, to do wyjeżdżenia pozostaje mi 30 i to jest cholernie długooooo. Tu „wyjeździłem” 8 i zostało mi 70 🙁 . Oczywiście rower bardzo lubię, ale wiem czy wyobrażałbym sobie 70  dni w siodełku rowerowym. Chyba czas się zaprzyjaźnić z Uzbekami 🙂 . Do jutra.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.